Legnica – Początek przygód po miesięcznej przerwie. Koncert na początku z lekka niemrawy. Wszystko ruszyło z miejsca po przymusowej przerwie spowodowanej wtargnięciem na scenę jakiegoś wiochera, który prawdopodobnie chciał wygłosić kilka słów do ludzi, lub po prostu na moment przejść do historii. Dobrze, że nie chciał siłować się z nami na rękę. Nie ukrywamy, że czujemy się bezsilni wobec takich zachowań i najchętniej byśmy takiego kolesia wyleczyli z wycieczek na druga stronę lustra. Potem doszło do wyładowań za i przed sceną … i poszło bardzo elegancko. Graliśmy prawie 2,5 godziny, co na juwenaliowych jublach raczej rzadko się spotyka.
Koncert: 8
Warszawa – Po raz pierwszy na słynnym Dziedzińcu UW i to z Kultem. Koncert był biletowany, jednak ludzi już przed naszym graniem aż po horyzonty. Sprzęt z gatunku tych, których nie spotyka się nawet raz na pół roku. Na scenie wszystko słychać, że aż palce lizać. Dawno już nie słyszeliśmy na scenie, że czadujemy aż dupska urywa. Nie ma co ukrywać, że większość luda zjawiło się na Kulcich, niemniej nasi ludzie nie zawiedli nas wspierając głośno i wytrwale. Pod koniec koncertu trema zeszła i nawet wuluzowaliśmy się nieco. Niestety trzeba było już kończyć. Z opinii które usłyszeliśmy po koncercie wynikało, że daliśmy radę, zadowoleni byli fani i organizatorzy i my sami.
Koncert: 8
Opole – Drugi raz na Piastonaliach, drugi raz w tym roku w stolicy polskiej piosenki. Po ostatnim fatalnym (zjebanym przez ochronę) koncercie czuliśmy, że musimy się zrehabilitować i zagrać dużo dłużej. Jak postanowiliśmy tak zrobiliśmy. Grało się nam przednio. Jednak można było odnieść wrażenie, że ludziska nie do końca wytrzymali koncert kondycyjnie.
Koncert: 7,5
Poznań – Jeden z najgorszych koncertów w maju. Organizatorzy mimo nieukrywanej dobrej woli popełnili kilka błędów… Wszystkie kapele, które zagrały (nie wystąpił KNŻ w wyniku współpracy z oszustem, który wyrolował i studenciaków i Wieteskę) najbardziej odczuły fatalny sprzęt będący własnością legendarnego już A. Modrzejewskiego. Ekipa, która pracowała przy nagłośnieniu tego koncertu po raz nie wiadomo który okazała się bandą ignorantów i bezczelnych nieuków. Po raz nie wiadomo który okazało się, że gdzie pojawia się w.w. ekipa śmierdzi kupą stulecia. Dźwięk, który dobiegał do publiczności słyszalny był jedynie w promieniu 20 metrów bezpośrednio przed sceną. Dalej hulał już tylko tak jak powiał wiatr. A wiatr tego dnia nie miał litości dla muzyki. Najbliższe rzędy ludzi były oddalone od sceny jakieś 15 metrów – i to znacznie utrudniało kontakt z nimi. W związku z tym współpraca przy graniu na linii zespół – publika ulegała sporym zakłóceniom. Mimo to bez tego, kolejny raz Poznaniacy nie zarazili nas swoim entuzjazmem. Czyżby Poznań cierpi na przesyt Pidżamą?
Koncert : 5
Katowice – Po raz kolejny Śląsk górą. Organizatorzy prosili nas o bezwględne zakończenie koncertu do 23. Wyszliśmy na scenę o 21… To były dwie najbardziej energetyczne godziny jakie spędziliśmy w maju na scenie. Ślązacy znów stanęli na wysokości. Stanęli nawet wyżej. Naprawdę chce się grać takie koncerty. Maksymalna energia z obydwu stron przez 2 godziny i koncert: 8,5. Minus 1,5 punktu tylko za nędzny sprzęt, który dokuczał nam przez cały czas. Ale przy takiej ekipie można się było na to w sumie zlać. Chociaż marzymy by kiedyś zagrać tam na sprzęcichu takim jak w Warszawie. Dzięki Katowice! Dzięki Śląsk!
Czarnków – Jedyny koncert nie na Juwenaliach. Był to natomiast przegląd młodych kapel, na którym byliśmy jurorami. Było parę kapel, w których grali goście sporo starsi od nas… Generalnie poziom tych baletów mocno nas zdołował. Większość kapel grała tak jakby czas zatrzymał się na przełomie lat 70 i 80. Zaryzykujemy tezę, że kto nie wierzy w śmierć rocka powinien znaleźć się 24 maja w Czarnkowie. Dwie kapele wyszły nieco nad poziom prowincjonalnej rockowej żulerki: Nocna Zmaza (I miejsce) i Scream (II miejsce). Reszta niech pozostanie milczeniem na wieki. Sam nasz koncert przypominał do złudzenia koncerty w Skierniewicach – czyli naszym ulubionym miejscu na granie. Ludzi nawet było sporo. Co z tego. Ze strony publiczności żadnego znaku tego, że bawimy się na tym koncercie razem. Dawno nie zdarzyło się nam na koncercie, żebyśmy „Antifę” musieliśmy odśpiewać sami. To klasyczny przykład na to, że zimowa publiczność – przynajmniej w naszym przypadku – może położyć koncert. A gdy dołoży się do tego „odpowiedni sprzęt”, kilku świrów pod sceną napierdalających macho pogo, kilku amigosów z pasami na piąchach, kilku z wykrzywionymi palcami ku górze, to można się zdołować do samego końca. Całości dopełniła bardzo rezolutna panienka, która stwierdziła że jesteśmy (tu wstawcie co sami chcecie..), bo zamiast obiecanych trzech bisów zagraliśmy w jej mniemaniu tylko dwa. Biedna nie dały rady zauważyć, że „Modelkę” i „Styropian” i „Pasażerskiego” połączyliśmy w jeden numer.
Koncert : 3
Wielkie dzięki: Krzysiek Dominik, Wojtek Watral, legniccy studenci, Robert Kaleta, Paweł Wierzbicki, Mariusz Pluta, Kulci Crew, Karina Zawada, Iwona Jankowska, Marcin Czajkowski, Piotr Jankowski, Jan Pertek (to nie Twoja wina).
Do zobaczenia jesienią… Pidżama Porno.