Niusy

16.12. 2003

Pourodzinowe komentarze

Tak w ogóle to wymyślając sobie tegoroczne urodziny PP postanowiliśmy zaprosić na nie Artura Rojka. Zadryndaliśmy, przedstawiliśmy pomysł… Rojek się zapalił i pomysł kupił, dalej prowadziliśmy rozmowy z managmentem, który lojalnie nas uprzedził, że może być problem z terminami, gdyż Myslovitze płytę wydawać będą, a nie wykluczone są także ich wyjazdy na west. Niestety mieli rację. Mimo, że całe urodzinowe zamieszanie przełożyliśmy o tydzień później, nie udało się znaleźć ani jednej daty pasującej nam i Arturowi. Umówiliśmy się zatem na przyszły rok…
Z Glacą sprawa wyszła dokładnie tak samo spontanicznie jak z Rojkiem, jechaliśmy busem na koncert, gadaliśmy o tym i o owym…. i ktoś rzucił: „…. hej a Glaca…?” Julo od razu powiedział, że zajebiście, bo zaśpiewa „Krew”. Przeszło jednogłośnie.
Ze Świetlickim sprawa jest jasna, bo to ulubiony zięć teściowej, grzeczny człek, dobrze wychowany…
Wojtek Wojda: z różnych stron dochodziły do nas głosy, jakoby się nasze dwie kapele nie lubiły, trzeba to było sprawdzić w walce….
Kazik Staszewski: w momencie kiedy okazało się, że jest wstępna zgoda na urodziny w Rzeszowie, od razu pomyślałem, że warto byłoby powtórzyć Poznań i Warszawę z 2002 roku. Termin (jedyny wolny) przypasował. No i się nie pomyliłem :)

Rzeszów. Zamieszania z tym koncertem było najwięcej, ale po kolei: doskonale pamiętaliśmy nasz występ w Akademii z 1 marca, ten tłum ludzi, te napięcie, emocje i wspaniałą zabawę. Od razu po tym koncercie pomyślałem sobie, że warto byłoby zaryzykować tu urodziny… Robert Wróbel, szef Akademii, tradycyjnie długo bał się powiedzieć „tak”. Jeszcze na początku listopada więcej było znaków zapytania niż konkretów, stan był taki, że aż sam zacząłem się bać. W końcu Robert się zdecydował i po raz kolejny się nie pomylił. Wyszła sztuka, której my sami długo nie zapomnimy, Wy w Rzeszowie pewnie też nie. Takiej zabawy na koncercie w klubie nie mieliśmy chyba nigdy, czasami bywało już tak ostro, że aż sami się o Was baliśmy. Tu brawa dla ochrony, której szybko udawało się wynosić z tłumu tych, którym trzeba szybko było pomóc. Po koncercie żałowaliśmy tylko, że nie udało się zrobić z Glacą „Ballady o krwi prawdziwej”, bo nastąpiła w tym temacie blokadka. Poza tym śpiewaliście z nami wszystko co się dało, nawet kawałki, których nie ma na naszych płytach. Obsługa w Akademii – jak zawsze numer w kraju, miła imprezka w Azylu trwała do późna. Ocena za Rzeszów: max, czyli 10!!! Bezdyskusyjny the best!!

Warszawa. Już drugi raz z kolei naszym warszawskim urodzinom czegoś brakuje… Teraz to już nawet sami zaczęliśmy się zastanawiać nad przyczynami. Niby wszystko jest ok. Ludzi przychodzi więcej niż zawsze, ale brakuje nam tej atmosfery z koncertów sprzed 2, 3 czy 4 lat, kiedy razem z Warszawiakami robiliśmy w Proximie mistyczne misteria. Kiedy 10 dni wcześniej graliśmy w Warszawie półoficjalny koncert na SGH odnieśliśmy wrażenie, że zabawa była bardziej spontaniczna… teraz po koncercie urodzinowym w Proximie, Kuzyn w garderobie zapytał: „…czy oni nas dzisiaj czasem nie zlali…?” Faktem jest, że nastroje mogłyby być u nas takie, a nie inne, bo już wtedy wiedzieliśmy, że Rzeszowowi nic już nie dorówna, bo takie sztuki jak ta rzeszowska gra się 2, 3 razy w roku… Dodatkowym faktem dołującym nas była bramka z Proximy, której kilka razy nie udawało się zdążyć na czas. Dopiero nazajutrz kiedy przeczytaliśmy Wasze opinie w necie, po Proximie, uspokoiliśmy się znacznie i z trochę innego kata zaczęliśmy na ten temat zerkać
Z rzeczy zdecydowanie na plus: to duet Glacy i Kozaka w „Krwi” – prawdziwy killer z tego wyszedł, być może dożyjemy takiej chwili kiedy Glacyk sam zaśpiewa ten kawałek oraz że happysad okazali się tak samo zajebistymi koleżkami jaką grają muzykę. Wszyscy w PP staliśmy się ich fanami i wróżymy im dużą karierę. Dla nas happysad to odkrycie 2003 roku. Nie przypominam sobie zespołu, którego piosenki byśmy sobie śpiewali w busie. Ocena: 8

Poznań. Wiadomo: własne śmiecie, największa sala, najwięcej ludzi, najwięcej znajomych, rodziny, dzieci, kwiaty, szampany i olbrzymi organizacyjny spinaker. Poznań kolejny raz nie zawiódł, kolejny raz dał radę. Największy zakręt przeżyliśmy z Glacą, który tego samego dnia grał na koncercie z piosenkami Jacka Kaczmarskiego w Warszawie i do Poznania przyleciał samolotem. W Zamku był na 10 sekund przed swoim planowanym wejściem. Okazało się że poznaniacy okazali się perfekcyjni. Macie też od razu oficjalne wyjaśnienie dlaczego koncert PP trochę się obsunął w czasie. Fajnie wyszły wreszcie „Wakacje w Iraku” w duecie ze Świetlickim, był przeciąg jak należy, poczem Świetlicki się zapadł pod ziemię. Spotkałem się z Marcinem, dopiero w poniedziałek rano. Przeżył. Najfajniejszy w Poznaniu był finał z udziałem gości: Wojtka i Glacy i reszty Sweet Noise w Pasażerskim. To był prawdziwy Grand Finale. Ocena: 9. czyli drugie miejsce

Pourodzinowe Podzięksy: Glaca, Świetlicki, Kazik, Wojtek Wojda, happysad, Robert Wróbel, Akademia, Paweł Wierzbicki, Andrzej Jegliczka, Fotis, Ranus, Grzesio Kwiecień, Morrison, Miła, Regdos, Picco, Planet_of_sound, Rafał Nowakowski, Sylwia Lato, Wieteska, Skuter, forum P.P. :), :),
Szacunek: publika: Rzeszów, Warszawa, Poznań